Dlaczego kochamy internet i co robić, gdy go nie ma

Przed skorzystaniem z internetu zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do (niewidzialnego) opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każda rzecz niewłaściwie stosowana zagraża twojemu życiu lub zdrowiu.

Dlaczego kochamy internet?

Większość z nas bez trudu rzuci kilkoma odpowiedziami. Internet jest w zasięgu ręki, zastępuje przekopywania się przez zatęchłe archiwa. Pozwala poznawać ludzi z całego świata i utrzymywać z nimi kontakt – bez wychodzenia z domu, a nawet bez pokazywania się nikomu na oczy. Pozwala nam kreować siebie na nowo, mówić o sobie tylko to, co chcemy (a przynajmniej tak nam się wydaje). Dostarcza też niewymagającej wysiłku rozrywki, czyni dostęp do wiedzy znacznie łatwiejszym i umożliwia zdobywanie nowych umiejętności na własnych warunkach. Dzięki internetowi możemy być niezależni od własnej lokalizacji, pracować lub uczyć się z dowolnego miejsca na ziemi. Nie da się ukryć, że internet zaspokaja wiele naszych potrzeb, a codziennie życie staje się dzięki niemu znacznie przyjemniejsze.

Gdzie w takim razie leży problem?

Na pewno nie w samym internecie – ustaliliśmy już, że jest wprost genialnym narzędziem. Problem pojawia się na etapie niewłaściwego użytkowania, niezapoznania się z ulotką – chociażby taką, jak ten artykuł.

Niestety, łatwo uzależnić się od czegoś, co pozwala nam zaspokajać wiele naszych potrzeb praktycznie bez wysiłku. A nawet jeśli nie ma jeszcze mowy o uzależnieniu, to całkowite poleganie na internecie w roli zaspokajacza potrzeb jest zwyczajnie szkodliwe, bo prowadzi do tego, że zamiast rozwijać nowe umiejętności… tracisz stare.
Każda osoba, która spędziła kiedyś wiele godzin ciągiem przed ekranem, musiała doznać tego uczucia rozkojarzenia, które towarzyszy zamknięciu laptopa. Zbombardowany bodźcami mózg (a bodźców urządzenia wyposażone w dostęp do internetu dostarczają całą masę) potrzebuje dłuższej chwili na przyzwyczajenie się do nieinternetowej rzeczywistości. Po tygodniach lub nawet dniach rozmawiania z ludźmi wyłącznie przez sieć, prowadzenie jakiejkolwiek rozmowy zaczyna wydawać się… trudne. Nie wspominając o śnie – po technologicznych maratonach to z nim bywa najgorzej. Takie przykłady można mnożyć bez końca.

Jak uniknąć skutków ubocznych?

To akurat jest całkiem proste – wystarczy równoważyć korzystanie z internetu innymi czynnościami, które także zaspokajają nasze potrzeby, sprawiają nam przyjemność i rozwijają nasze umiejętności.

TO CO ZAMIAST?

Nie zawsze, ale… raz na jakiś czas zamiast tego, zrób to:
• Zamiast kolejnej rundki po wszystkich portalach społecznościowych zrób rundkę po osiedlu.
• Zamiast patrzeć wtedy w telefon rozejrzyj się i sprawdź, co ostatnio zmieniło się w okolicy.
• Zamiast wpatrywać się w najnowsze update’y na profilu przyjaciela umów się z nim na kawę lub lody.
• Zamiast wpatrywania się w teledyski przez kolejną godzinę, sprawdź, kiedy w okolicy odbędzie się fajny koncert, i zaplanuj wyjście.
• Zamiast zastanawiać się, czy masz jakieś szanse u tej osoby, która wydaje się taka fajna w sieci, zagadaj do niej na żywo.
• Zamiast wzdychania nad zdjęciami z wakacji powzdychaj nad ich wydrukami i powieś je sobie na ścianie.
• Zamiast sześciu godzin gry postaw sobie jakieś wyzwanie i nie poddawaj się dopóki go nie wypełnisz (np. znajdź najlepszą kawiarnię w mieście, napraw półkę, która od wieków się przekrzywia, przeskacz całą godzinę w parku trampolin).
• Zamiast lektury trzeciego fanfiction z rzędu napisz własne. Wrzucenie go potem do sieci: dozwolone.
• Zamiast nieustannego odświeżania Tumblra rozejrzyj się po swoim pokoju (lub swoim mieście!) i zastanów się, czy możesz zrobić czemuś tumblrowe zdjęcie.