Będzie drama – wywiad z Rezim

Remigiusz Wierzgoń, znany w sieci pod pseudonimem ReZigiusz, to dla wielu młodych ludzi idol i wzór do naśladowania. Ogromne pokłady pozytywnej energii, ambicja w działaniach i niecodzienne zaangażowanie przekładają się na sukcesy, jakie odnosi. Oprócz działań online Rezi równie aktywnie udziela się offline – organizuje akcje charytatywne, współpracuje z różnymi mediami oraz posiada własną markę odzieżową Rezi Style.

Online tworzysz od 8 lat. Jak to się wszystko zaczęło?

Remigiusz Wierzgoń: Tak naprawdę od głupiej zajawki. Od dziecka uwielbiałem grać w gry komputerowe. Potem pojawił się YouTube i pierwsze filmiki, w których nieznane mi osoby komentowały to, co się dzieje na ekranie. Stwierdziłem, że to musi być fajna zabawa. Kupiłem w Biedronce mikrofon za 10 zł i zacząłem się tym bawić. Na pierwszych materiałach nauczyłem się montować, choć był to poziom nieporównywalny z dzisiejszym. Spędziłem przy tym naprawdę wiele godzin, zarywając nocki i szkolne oceny, ale było warto!

Czy po tych wszystkich latach są dla Ciebie jeszcze jakieś wyzwania w pracy youtubera?

RW: Jasne, jest ich cała masa – z roku na rok zmienia się jakość filmów i ich charakter. Ja sam dojrzewam i muszę pamiętać, za co pokochali mnie moi fani. Staram się też nie ograniczać tylko do nagrywania filmików, stąd akcje charytatywne i inne projekty, w które angażuję się w wolnym czasie.

Co Cię najbardziej kręci w Twojej pracy?

RW: Robię to, co kocham (haha). Tak poważnie, to nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak mogłoby wyglądać moje życie, gdyby nie pojawił się w nim YouTube. Dzięki niemu mam stały kontakt z ludźmi, których kręci to, co mnie. Życzę każdemu, żeby pasja była jego narzędziem pracy.

Jesteś bardzo popularny, z imprezy Digital Youth Forum musiałeś zostać wyprowadzony tylnymi drzwiami, inaczej fani nie pozwoliliby Ci wyjść. Co jest fajnego w popularności, a czego w niej nie lubisz?

RW: Zdarzają się sytuację, w których nie mogę normalnie zjeść, bo stoi nade mną grupa kilkunastu fanów i czeka, aż przegryzę, żeby zrobić sobie ze mną zdjęcie. Prowadzenie kanału wymaga naprawdę wielu wyrzeczeń. W moim przypadku często cierpią na tym bliscy, znajomi i dziewczyna, która podczas wyjścia do kina chciałaby mnie mieć tylko dla siebie. Niestety zdarza się, że po drodze zaczepi mnie kilkanaście osób, ale wiem, że to dzięki fanom doszedłem do tego miejsca, w którym jestem. Na szczęście przeważają pozytywne chwile i za to kocham to, co robię.

Angażujesz się w akcje społeczne i charytatywne m.in. „Nie truj sąsiada” czy „ReZimy Dobrem” – jak wybierasz projekty, które wspierasz?

RW: „ReZimy Dobrem” to projekt, którego jestem pomysłodawcą i organizatorem. Pierwsza edycja akcji odbyła się w 2014 roku, który był dla mnie niezwykle przełomowy. Udało mi się wtedy przekroczyć próg miliona subskrypcji, a na organizowany przeze mnie MeetUp we wrocławskiej Hali Stulecia przyszło ponad 8 tysięcy fanów. Czułem, że to idealny moment, aby podzielić się dobrem, które mnie spotkało. Decyzja zapadła przy wigilijnym stole, a już w ostatni dzień roku w ciągu 24 godzin udało nam się zebrać 112 000 zł na Szpital Rehabilitacyjny w Jastrzębiu-Zdroju. W 2016 roku przebiliśmy to niemal trzykrotnie i za zebrane środki wybudowaliśmy Rehabilitacyjny Plac Zdrowia i Zabawy przy Górnośląskim Centrum Zdrowia dla Dziecka. Uczucie, jakie mi towarzyszyło podczas jego otwarcia, jest nie do opisania i tylko zachęca, aby robić jeszcze więcej takich akcji! Dodatkowo angażuję się też w inne projekty, które są mi bliskie – jak wspomniane przez was „Nie truj sąsiada”. Pochodzę ze Śląska, więc temat smogu i zanieczyszczeń jest mi dobrze znany. Uważam, że warto nagłaśniać tego typu sprawy. Młodzi ludzie często nie wiedzą, jakie zachowania są złe. Stąd też moje decyzja o wsparciu kolejnej akcji związanej ze środowiskiem – „Czyste Tatry”. Od dziecka większość czasu spędzałem na świeżym powietrzu i wszystkie tematy z tym związane są dla mnie naprawdę ważne.

Jakie masz plany zawodowe na najbliższe miesiące?

RW: Nie lubię zatrzymywać się w miejscu i osiadać na laurach, dlatego zawsze chętnie biorę na klatę nowe wyzwania. Tym razem rozpoczynam swoją przygodę z telewizją. Po raz pierwszy w historii taki gnojek jak ja, który działa w internecie, usiądzie na kanapie jurorów jednego z programów rozrywkowych w Polsacie. Jest to dla mnie nie lada wyzwanie, które pozwoli mi sprawdzić umiejętności w nowych okolicznościach. Jestem ciekaw, jak tego typu projekt zostanie odebrany przez moich fanów, ale w myśl zasady: co cię nie zabije, to cię wzmocni, staram się próbować nowych rzeczy i wyciągać z nich wnioski na przyszłość. Może to nie pierwsza i ostatnia przygoda z telewizją? Zobaczymy, co przyniesie los 😉

Wielu nastolatków chciałoby osiągnąć to, co Ty. Masz dla nich jakieś wskazówki?

RW: Liczy się ciężka praca i wytrwałość. Ciężko osiągnąć zadowalające wyniki w ciągu miesiąca czy roku. Wybicie się na polskim YouTubie nie jest teraz łatwe, ale w dalszym ciągu uważam, że najważniejszy jest dobry pomysł na kanał i autentyczność. Ludzie uciekają od telewizji, bo tam wszystko jest wyreżyserowane – w internecie można znaleźć prawdę, poznać osobę taką, jaka jest w realnym życiu, i to, moim zdaniem, jest bardzo ważne. Nie udawać nikogo, tylko być sobą.

Dziękujemy!